Marzyć można o różnych rzeczach. Marzy się o spotkaniu miłości, tej prawdziwej, aż po grób. Marzy się o cudownych zaręczynach i niezapomnianym ślubie. Marzy się o własnych czterech kątach, czterech kółkach, o ogrodzie pełnym kwiatów. Marzy się o dziecku. Rzadko jednak marzy się o porodzie. Tą myśl odsuwa się od siebie tak daleko, jak tylko można.
Obraz porodu przekazywany z pokolenia na pokolenie nie napawa optymizmem. Wręcz przeciwnie. Większość historii opowiadanych przez kobiety stawia poród na równi z najgorszymi rzeźniami rodem z horrorów. To wszystko sprawia, że kobieta jedzie do szpitala jak na ścięcie. Jak na starcie ostateczne. Niczym baranek na rzeź...To wszystko sprawia, że kobiety są tak przerażone wizją własnego porodu, że nie czytają, nie szukają informacji, nie oglądają zdjęć ani nagrań...
Ponad dwa lata temu miałam tak samo. Byłam tak zdezorientowana i przerażona, że nie byłam w stanie czytać niczego prócz krótkiego streszczenia faz porodu. Ale tym razem jest inaczej. Może dlatego, że mój poród nie był traumatyczny dla mnie. Jednak im więcej czytam, tym bardziej jestem przekonana, że był traumatyczny dla Hani, choć zdaję sobie sprawę z tego, że mogło być gorzej.
Dlatego tym razem marzę o porodzie. Wiem jak chcę by wyglądał. Chcę by był domowy. Chcę by był spokojny i niezakłócony zbędnym stresem czy interwencjami medycznymi. Wiem, że nie wszystko zależy ode mnie, ale naprawdę WIELE. Dlatego czytam, dlatego od dziś zaczynam intensywne przygotowania do porodu, choć ledwo dobijam do połowy ciąży.
Marzę o hipnoporodzie, o tym by był to poród w wodzie i o tym, by był prawdziwie rodzinny. Tym razem tak. Bo jeśli odpowiednio się do niego przygotuję, to nic nie będzie w stanie wybić mnie z porodowego transu. Marzę o tym by przy porodzie była Hania i moja mama. Marzę o tym by mieć cudowną pamiątkę w postaci wyjątkowych zdjęć, choć to raczej pozostanie w sferze marzeń. Chyba, że wygram w totka lub znajdę kogoś kto mi te zdjęcia zrobi za dozgonną wdzięczność.
Czy poród może być piękny? Odpowiedzcie sobie sami....
Choć to nie pierwszy post o porodach, to nim właśnie chcę rozpocząć serię postów poświęconej właśnie tematyce porodów. A to dlatego, że żadna fundacja nie zmieni panującej w Polsce sytuacji dopóki nie zmieni się nastawienie i stopień świadomości kobiet. I choć nie mam tysięcy czytelników ani odsłon w ciągu dnia, to może kiedyś trafi tu kobieta, która odnajdzie coś dla siebie. Nie będą to streszczenia książek, ani artykułów - żadnego zimnego wykładania faktów. Raczej moja droga samouświadamiania, która mam nadzieję, zakończy się DOBRYM PORODEM. A na pełną foto relację z porodu Grace zapraszam Was na stronę Emily Robinson.
Jeśli uważacie że posty o tej tematyce mogą się komuś przydać, dzielcie się nimi!