Na Nowy Rok

Ten rok minął jak błyskawica. Był dobry, choć nie należał do łatwych. Zostawiamy go z nadzieją, że ten nowy, 2015 będzie lepszy. Nie mam żadnych postanowień, za to masę planów, które nie czekają na realizację od "pierwszego". Stale, krok po kroku je realizuję. Nie jest to łatwe przy dwójce dzieci, ale jakoś się udaje. Zrzuciłam już dużą część pociążowego brzucha, wywalczyłam czas dla siebie, po ciążowych rewolucjach i pierwszych miesiącach ogarniania dwójki, w końcu mam choć chwilę by zasiąść do maszyny...

Rok 2015 będzie moim rokiem. Tak, mam zamiar wejść w ten rok z nastawieniem na siebie. Na swój rozwój, na pracę nad sobą, na wyzbycie się tego, co gdzieś mnie tam w środku uwierało. Dlatego też zarówno Wam jak i sobie życzę przede wszystkim siły i determinacji w nadchodzącym roku oraz tego, by wszystko, co Was przytłacza zostało w tym starym...

Szczęśliwego Nowego Roku Kochani!


P.S. Nasz rok w fotograficznym skrócie;)


































O bujaniu w obłokach...

Uwielbiam marzyć, opowiadać o swoich marzeniach, ale także słuchać o cudzych i wsłuchiwać się w niestworzone historie. To takie miłe oderwanie się od rzeczywistości. Ostatnio mam bardzo często możliwość by odrywać się od rzeczywistości i to nie tylko za sprawą własnych marzeń, a za sprawą bujnej wyobraźni Hanki.




Wraz z rozwijającą się w galopującym tempie elokwencją pędzi jej wyobraźnia, co niezmiernie mnie cieszy, bo wychodzi na to, że udało mi się jeszcze nie zabić tego, za co cenię sobie okres dzieciństwa. Bo przecież po to jest się dzieckiem by snuć opowieści, o których nikomu się nie śniło!

Wiedzieliście może, że to SMOKI przynoszą prezenty? Mikołaj owszem, ale to 6 grudnia. Na Święta natomiast, żadna Gwiazdka, ani Gwiazdor czy inny Aniołek, tylko SMOKI. A te w dodatku "gadają po angielsku". 

Innym razem dowiedzieliśmy się samiuteńkim świtem, kiedy to słońce leniwie dopiero zaczęło wynurzać się zza horyzontu, a nasza latorośl z płaczem przybiegła, że "potworków już nie ma, bo one tam już śpią". W dodatku owe potworki bywają smutne i płaczą czasem. W ogólnym rozrachunku wyszło na to, że potworki nie są straszne i potrafią też psocić;)

Natomiast podczas ostatniej wyprawy do znajomych Hania oznajmiła, że Księżyc tez jedzie z nami. I, że on ma swój domek tam, na niebie, gdzie jest Tatuś - Księżyc, który daje Księżycowi buziaki. Tatuś - Księżyc i Księżyc są naszymi przyjaciółmi, gdyby ktoś nie wiedział. Takie mamy znajomości, a co ;)

Taką ma wyobraźnię!




















Chmurka jest prototypem chmurki, która powstanie dla pewnej uroczej Damy, która choć nie moja, to skradła moje serce ostatnio:)

A moje marzenia? Może kiedyś o nich napiszę :) Teraz sza! Idę bujać w obłokach :)

Zima w mieście!

Minęły nasze drugie wspólne Święta, drugie spędzane na obczyźnie i pierwsze w czwórkę, a właściwie w szóstkę. Wypoczęliśmy i nacieszyliśmy się sobą. Spędziliśmy też czas z przyjaciółmi. Myślę, że bez żadnego przekłamania i obawy mogę użyć słowa "przyjaciele". Nawiązanie relacji z nowymi osobami było chyba moim największym zmartwieniem po przeprowadzce do Anglii. Tymczasem okazało się, że poznaliśmy tu ludzi, dzięki którym wszystko było i jest łatwiejsze. To ludzie, którzy mimo dłuższego stażu tutaj i często mimo różnicy wiekowej nie wywyższają się. Jest fajnie, a grono znajomych powiększa się.

Zaczynają się tez tworzyć nasze własne tradycje świąteczne, które są mieszaniną zwyczajów wyniesionych przeze mnie i przez Ślubnego z naszych domów rodzinnych, oraz zwyczajów angielskich. Dlaczego? Bo to Anglię wybraliśmy na nasz dom i choć kultywowanie polskich tradycji uważam za kluczowe, to jednak chcę by moje dzieci znały też tradycję, kraju, w którym żyją. Lubię wielokulturowość. Nie przeszkadza mi mieszanie się tradycji, póki pamięta się o własnych.

Mimo tego, że Święta trwają dwa dni, to nam się ten czas wydłużył. Tak naprawdę dopiero teraz zaczynam wracać do rzeczywistości. Powolutku, by nie pogubić planów i marzeń, które towarzyszyły mi w ostatnim czasie. Wiem, że przynajmniej część z nich spełnię. Inne zawsze zostaną w sferze marzeń. bo przecież posiadanie wszystkiego to żadna frajda.

Wyjątkowo zamiast migawek świątecznych chciałam Wam pokazać kawałek Anglii w śniegu. Wiecie, Święta są co roku, śnieg nie;) 



































Śnieg nadal jest. Udało nam się ulepić bałwana. Kto śledzi nas na Instagram, ten wie:) Kto nie, ten będzie miał okazję zobaczyć za niedługo i bałwana i cały nasz grudzień. A może i rok w kawałkach?

Miłego dnia Kochani!




AddThis