W ciąży z Hanią nikt mnie nie pytał o żaden plan porodu. To też nie pisałam, bo i po co? Opłaconej położnej nie miałam, poród rodzinny z różnych względów został w sferze marzeń, no i polska rzeczywistość....
Jakoś tak odgórnie założyłam, że plany porodu mogą sobie pisać kobiety rodzące w większych miastach, bardziej "cywilizowanych". Kieleckie porodówki jawiły mi się jako taśmociągi na halach produkcyjnych. Kto by się tam jakimś planem porodu przejmował...
Czy były to trafne podejrzenia nie wiem. Z mojego otoczenia chyba żadna kobieta nie pisała planu porodu. A to błąd...
Dlaczego? Bo skoro NFZ daje taką możliwość, to trzeba korzystać i nauczyć naszą szanowną służbę zdrowia, że KOBIETA RODZĄCA MA PRAWA! A przede wszystkim PRAWO WYBORU i prawo do DOBREGO PORODU. Jeśli my same nie zaczniemy wymagać od służby zdrowia, nic się nie zmieni...
Tym razem rodzę w UK, tym razem napisałam i myślę, że to dobry plan. Założyłam między innymi, że przede wszystkim mój plan porodu jest elastyczny. Bo nie mam stuprocentowej pewności co się wydarzy. Zakładam poród domowy i w wodzie, ale jestem przygotowana na transfer do szpitala. Zakładam poród bez środków znieczulających, ale nie wykluczam użycia gazu czy TENS... Czego jeszcze chcemy?
- Chcemy porodu niezakłóconego przez niepotrzebne interwencje medyczne (w tym przyśpieszanie porodu)
- Chcemy porodu w atmosferze spokoju, ciszy, przygaszonego światła.
- Bez względu na miejsce porodu chcę mieć pełny wybór co do pozycji i wsparcie przy ich wyborze.
- W razie wystąpienia dystocji barkowej chcę być niezwłocznie poinformowana oraz w pierwszej kolejności przyjąć pozycję kolanowo - łokciową.
- Chcemy by pępowina została przecięta po urodzeniu łożyska, w ostateczności po jej wytętnieniu.
- Nie chcemy by naszemu dziecku podano po narodzeniu zastrzyk z witaminy K bez uprzedniego sprawdzenia poziomu tejże we krwi dziecka (za co zostałam zgłoszona do jakiegoś towarzystwa pediatrycznego... ciekawe czy zadzwonią). Po sprawdzeniu poziomu podejmiemy decyzję co do sposobu podania witaminy.
- Nie chcemy by dziecko po porodzie było myte, w razie konieczności delikatnie osuszyć twarz.
- Chcemy by po porodzie, o ile pępowina na to pozwoli, dziecko zostało położone na moim brzuchu. Jeśli pępowina będzie za krótka, czekamy do wytętnienia.
- Chcemy by Hania była obecna przy porodzie brata o ile tylko sama będzie tego chciała.
- Chcę być informowana na bieżąco o wszelkich nieprawidłowościach i podejmowanych przez położne czynnościach.
- W razie porodu szpitalnego chcę mieć dostęp do wszelkich udogodnień oferowanych przez szpital, włączając basen.
- W razie zaistniałej potrzeby wyrażam zgodę na nacięcie krocza.
- Poród łożyska również ma być naturalny, jeśli zajdzie konieczność zgadzam się na podanie leków.
To tylko główne założenia planu, ale one dają mi spokój, bo wiem, że jeśli poród będzie przebiegał spokojnie, to one zostaną zrealizowane. Na całą resztę nie mam wpływu.
Tym razem nie wyobrażam sobie żeby przy porodzie miało zabraknąć męża. Pisałam kiedyś o swoich przemyśleniach o obecności ojców przy porodach (KLIK). Dziś jest inaczej, bo ja jestem bardziej świadoma siebie i swojego ciała. Jestem też świadoma tego, że i On się zmienił, że sam tego chce. A to już zmienia postać rzeczy. Bo wiem, że skoro on jest pewien to ja mogę być spokojna. Najważniejsze, że to jest Jego, nieprzymuszona moją postawą decyzja.
Chcemy także, co jeszcze nie zostało zawarte w planie, ale omówione z położną, by do zabezpieczenia pępowiny użyto sznureczków zaplecionych przeze mnie. Pamiętam jak panicznie bałam się przewijać i kąpać Hanię do momentu odpadnięcia pępowiny. Wszystkim zajmował się mąż. Tym razem pewnie też by tak było, gdybym przypadkiem nie wpadła na TĄ stronę. Bąbel zatem zostanie zasznurowany:)
Jeśli pytacie o kwestię sterylności to już odpowiadam:) Sznurki nie muszą być sterylne bowiem nie stykają się z raną. Jednak wiele położnych zastrzega, że nie użyją ich dopóki te nie zostaną wygotowane, a następnie przechowywane w plastikowej torebce w zamrażarce, aż do chwili użycia. Tak więc sznureczki czeka gotowanie, a potem spokojne czekanie na TEN dzień:) Podobnie jak i cała reszta rzeczy, choć przygotowania nadal w trakcie;)
A jak było u Was z planami porodów? A może właśnie przymierzacie się do napisania takiego? Mój choć w zasadzie gotowy, to co rusz jest o coś poszerzany:)