Koniec przygody

Na świecie wszystko ma swój koniec i początek, taki banał. I choćby człowiek chciał się nie przyzwyczajać to i tak się przyzwyczai...

Ci z Was, którzy śledzą fejsbukowy profil już pewnie wiedzą, że nadszedł kres naszej mlecznej przygody. Jeszcze nie potrafię powiedzieć, czy za tym tęsknię, bo chyba jeszcze to do mnie nie dociera. Nie powiem też, czy się cieszę czy nie i czy więcej widzę w tym plusów, czy minusów. 

Plan miałam taki, by karmić całą ciążę i po ciąży też, tyle, że dwójkę. Chciałam uniknąć "przymusowego" odstawienia i bólu związanego z ponownym przystosowywaniem się piersi. Nie dało rady...

Ciąża zrobiła swoje. Od dłuższego czasu karmienie sprawiało mi niesamowity ból. Każde przystawienie do piersi łączyło się z sykiem z bólu i łzami w oczach. Z czasem ból przeciągał się także na karmienie. Jednak decyzję o zakończeniu  podjęłam w chwili, której nie mogłam nawet dłońmi odciągnąć odrobiny pokarmu celem zakropienia odparzenia na pupie Hani. Zamiast mleka, które do tamtej pory tryskało, wyleciała jedna, niewielka, żółtawa kropla. To siara. Najwyraźniej ilość mleka dla Hanki została mocno ograniczona przez ciążowe hormony.Niektóre kobiety są w stanie wykarmić dziecko w czasie ciąży, niektóre nie. Ja niestety jestem w tej drugiej grupie. 

Hania od jakiegoś czasu była przygotowywana na taką ewentualność, bo gdy piersi były bardziej bolesne nie dostawała mleka, lub dostawała go mniej. Zaakceptowała ten fakt, choć czasami prosi o mleko i czasami trochę zapłacze. Ale nie ma tragedii, nie ma rozpaczliwego płaczu i samodzielnych prób dobrania się do dystrybutora. Wie, że w zamian za to dostaje przytulasy i buziaki.

Czy coś zyskałam po zakończeniu mlecznej drogi po niespełna 27 miesiącach? Tak. Moje dziecko nie zasypia już z ręką na mojej piersi, trzymając kurczowo i uniemożliwiając mi spanie w odpowiedniej pozycji (czyli takiej, która nie powoduje bólu bioder czy kręgosłupa). Hania zaczęła też szybciej zasypiać (nie zawsze), czasem się upewni czy aby na pewno nie dostanie mleka i czy pierś jest na swoim miejscu, potem każe się przytulać i głaskać (zawsze w odpowiedni sposób i zawsze nieokreślony). W dodatku po ponad dwóch latach (i jednej tylko bardzo rozżalonej nocy) nauczyła się zasypiać z tatusiem. 

Czy coś straciłam? Wolę nie rozpatrywać tego w tych kategoriach. Z piersią czy bez i tak jesteśmy blisko siebie. 

A Hania? Zrozumiała sytuację, co dowodzi temu, że to był też jej czas. 

To był piękny czas...

(I tu miał być cudny kolaż ze zdjęciami naszej drogi mlecznej, ale gdzieś zaginęły:( Wrzucam zatem te, które jako jedyne się zachowały )













7 komentarzy:

  1. Wspołczuję trochę ze się nie udało tak jak się planowało ...
    U nas było podobnie :)
    Karmilam małą 25,5,mc . dlaczego przestałam ?
    Już nie mogłam tego znieść ... tzn moje "dystrybutory" :)
    za kazdym razem gdy chciała "mlesio" nawet nie zdażyła "porzadnie" złapać a ja już czułam dyskomfort ... (nie jestem w ciazy)
    Więc i nasza mleczna dobiegła końca :)
    Ale mamy ten sam sposob na usypianie :)
    I Ola tez sprawdzała czy wszystko jest na swoim miejscu przed snem :)

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. zdjęcia piękne. Podziwiam mimo wszystko bardzo mocno. Ja bardzo szybko skończyłam karmić, ale czy żałuję, ani trochę. Każda mam musi obrać swoją drogę.
    :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję takiego czasu. Ja karmie synka już 12 mcy i czasem chce zakończyć to ale mi się nie udaje bo za bardzo to lubimy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz cudowną pamiątkę, zdjęcia są piękne :)
    Właśnie piszę komentarz mając moją dwuletnią Cycolinę przy piersi, dla mnie to piękna sprawa. Współczuję, że nie udało się Wam rozegrać tego w taki sposób jak zaplanowałaś, ale jednocześnie gratuluję, że gładko poszło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna była ta Wasz droga mleczna. Ja Wam zazdroszczę - przede wszystkim tak imponującego wyniku! Przyszedł jednak czas na zmiany i nie przeskoczysz tego. A już niebawem czeka Cię kolejna mleczna podróż :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje dziewczyny - wzruszyłam się! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję tak długiej drogi mlecznej! Pamiętam te zdjęcia, piękne są!!! :*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz nie będący obelgą dla mnie i moich czytelników jest mile widziany. Zostaw po sobie dobre wspomnienie:)

Dziękuję:)

AddThis