Zdrowa ciąża?

Ilekroć słyszę lub czytam o ciąży tylekroć natrafiam na bezwzględne wskazanie do zmiany stylu życia na zdrowszy. I wszystko fajnie, jak się da. A jak się nie da? 
Pewnie część z osób czytających stwierdzi, że jak się chce to się da. BLA, BLA, BLA....

W tej ciąży miało być tak: 
-masa warzyw i owoców, względnie soków owocowych (z braku wyboru sklepowych niestety, ale tych co to wyciskane lub jednodniowe są), 
-zdrowe przekąski typu chrupkie pieczywo, owoce suszone, orzechy, itede, itepe...
- więcej ruchu - spacery, joga, kijki...

No piękny plan! A jak jest?

Jest nijak. Mdli mnie po wszystkich, dosłownie wszystkich warzywach i wszystkich owocach i to do tego stopnia, że mam odruch wymiotny aż wytrzeszczu oczu dostaje. Ale zwrócić nie mogę. Chodzę więc z miną strutą niemalże od rana do wieczora, albo unikam powodów mojej męczarni. 

Soki owocowe działają podobnie z tą różnicą, że na dodatek pozostawiają paskudny kwaśny posmak w ustach i często zgagę.

Woda mineralna? Po niegazowanej jest mi mdło i niedobrze. Zostawiam ją sobie na noc. W ciągu dnia ratuje mnie gazowana, ale też w małych ilościach. 

Co w takim razie jem? 

No i tu pojawia się problem. Bo jeść coś trzeba, a ja umieram dosłownie po WSZYSTKIM co zdrowe. Ale po frytkach, kotlecie, McWrapie, pizzy, chipsach, czarnej herbacie (tu bywa różnie), odrobinie Coli/ Pepsi zmieszanej z wodą czuje się NORMALNIE, albo prawie normalnie. 

I jak to dziecko ma być dobrze odżywione? I jak ja mam nie utuczyć się jak mały wieprzyk skoro ćwiczenia odpadają ze względu na krwawienie i pojawiające się po jakimkolwiek wysiłku bóle? No JAK?

Serio? Zamiast cieszyć się "stanem błogosławionym" czuję się jakbym cierpiała na niestrawność od jakichś 3 miesięcy z hakiem, a dziecko już dostało przydomek dziecka "angielskiego". 

Błagam, niech któraś napisze, że też tak miała, bo inaczej załamię się do reszty. Obalmy w końcu mit ciąży jako stanu błogosławionego, w którym kobieta pięknieje, czuje się pełna sił witalnych i absolutnie MUSI pochłaniać TONY zdrowego żarcia. Bo prawda jest taka, że mało która kobieta w ciąży czuje się rewelacyjnie, pomijając krótki okres II trymestru. 

Większość z nas w ciąży cierpi na niestrawności, bezsenność, bóle wszelkiej maści, totalne zmęczenie połączone z totalnym odmóżdżeniem i wiele innych. Większość z nas w ciąży beka bardziej donośnie i o wiele "głębiej" niż rasowy Niemiec po wypiciu hektolitrów piwa na Oktoberfest i pierdzi tak, że do wszystkich paczek z gratisami dla przyszłych mam powinni dodawać maski przeciwgazowe dla otoczenia, względnie odświeżacze powietrza. Przydałoby się jeszcze opracować urządzenie pozwalające łączyć myśli w całość, bo normą jest, że ciężarne w trakcie mówienia zapominają, co chciały powiedzieć... I następuje taka niezręczna cisza... Jak po puszczonym bąku...

I tym akcentem, mam nadzieję, choć na jakiś czas przerywam ciążowe mydło i powidło. Mam też szczerą nadzieję dokończenia jednego z projektów i pochwalenia się Wam w tym tygodniu. Będzie tutorial i wykroje;) Wyczekujcie...

24 komentarze:

  1. Rozumiem cię w jednej kwesti a mianowicie w kwiestki jakiegokolwiek ruchu ... z tym ze ja nawet nie moglam pojsc do sklepu a o sprzataniu nie wspomnę bo za kazdym razem kończyło się oddziałem ... i tym sposobem w ciazy (pierwszej narazie) przybyło mi 25kg ... a co do jedzenia to mialam taki apetyt ze konia z kopytami moglam zjesc
    ale przeciez wszedzie pisze "nie jedz za dwoje a dla dwoje" ....tak wiec kazdy Mit OBALONY :) podpisuję się pod twoim postem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, do kwestii ruchu dodać jeszcze muszę paskudny nerwoból zlokalizowany w okolicy kości ogonowej:/ aż strach pomyśleć co będzie jak Maluch urośnie...
      U mnie nie jest aż tak ostro jak było u Ciebie, choć namiastkę miałam w ciąży z Hanią kiedy z ryzykiem porodu przedwczesnego wylądowałam w szpitalu... Duże stresu musiałaś mieć przy takim przebiegu ciąży...nie zazdroszczę, ale dobrze, że się dobrze skończyło:)

      Usuń
    2. Trzymam kciuki za was oby było już tylko z górki :)

      Usuń
  2. a wiesz że mam podobnie... za to hot dogi, pizzę, hamburgery mogę jeść do oporu... i niestety na to najczęściej mnie ciągnie:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi na mdłości pomagały pomarańcze. Jadłam je dosłownie siatkami od samego rana. U mnie mdłości zaczęły się po 12tc wtedy gdy niby odpuszczaja. Owoce o warzywa dopiero mogłam spokojnie jeść po 20 tyg. No ale zachcianki na słodkości były stąd 10kg na plusie po ciąży :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę, bo lubię pomarańcze i mandarynki i to bardzo, a niestety teraz umieram po nich:/ Mam nadzieję, że to minie jeszcze przed porodem:P Oj po tej ciąży też będę miała na plusie... i to sporo:/

      Usuń
  4. A co powiesz na zgage non stop taka ze czlowiek wymiotuje kwasem i skurcze nog takie ze budzilam sie z krzykiem? ;-PPPPPPP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale to rozumiem, bo podobnie wyglądała końcówka pierwszej ciąży... to jest hardcore. Skurcze miewałam sporadycznie za to spać nie mogłam przez zgagę, bo jak się tylko położyłam to czułam jak mi się kwas przemieszcza do przełyku:/ Pozycja siedząca tylko trochę pomagała, bo się nie przelewało, ale wtedy był ucisk na wszystko. Na żołądek, na kość ogonową...Także doskonale rozumiem co czułaś:(

      Usuń
    2. Oj w ciazy zgaga to było moje drugie imię ... Ale co mi pomagało ... Bardzo miętowa guma lub cukierki :)

      Usuń
  5. ojtam ojtam, ja przez pierwsze miesiace drugiej ciazy mialam ciagle ochote na chipsy, a zobacz jakie zdrowe chlopaczyska urodzilam :) Ochota na zdrowsze jedzenie przyszla w drugiej polowie ciazy. Pod koniec za to przez zgage nie jadlam prawie nic :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff;) Dobrze wiedzieć:D No zdrowe chłopaki, a jak:D i jakie urodziwe:) na zgagę niestety jestem przygotowana. W pierwszej ciąży wyłam co noc pod koniec ciąży właśnie przez zgagę...:/

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. w pierwszej ciąży przez pierwsze miesiące żywiłam się bagietką, misiami Haribo, winogronem i colą
    w tej, w pierwszych miesiącach jadłam tylko torty i kiełbasę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja miałam podobnie ;) mleko musiałam odstawić całkowicie, warzywa i owoce były be, odżywiałam się głównie miesem w pierwszym trymestrze, w drugim bylo względnie, a w trzecim jedyne co nie wywoływało odruchu wymiotnego to była czekolada, nutella i tosty. Natomiast do picia to tylko i wyłączenie herbaty w różnych kombinacjach. O ruchu tez nie było mowy, najczęstszym były biegi do wc ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja będąc w ciąży budziłam się i marzyłam o pizzy lub zapiekance, ewentualnie lodach wiśniowych czy waniliowych. To mogłam jeść non stop;] Ale po warzywach i owocach nie było mi nic, na całe moje szczęście, choc pamiętam że za bardzo to mi wtedy nie smakowały. No jabłka jedynie ogłam jeść, a tak to reszta była mi średnio potrzebna.

    OdpowiedzUsuń
  10. pocieszę Cię, że za kilka miesięcy to minie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no:) We wrześniu na bank:)))
      a tak na serio, to mam nadzieję, że prędzej:)

      Usuń
  11. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Po dwóch poronieniach w trzeciej ciąży błogosławiłam każdy odruch wymiotny, a jak się porzygałam, to się popłakałam ze szczęścia (odruch wymiotny to dużo progesteronu - znaczy dziecko nie ucieknie). Żarłam, co mi dziecko kazało (wiadra smażonego mięsa i tłuszcz), przytyłam 30 kilo i do dzisiaj Małej dziękuję, że została w brzuchu i urodziła się zdrowa. Jak miałam skurcze w nogach, to mówiłam "jedz magnez kochanie, na zdrowie, mamusia nadrobi później". Jak miałam dzień płaczu, to myślałam "płaczę, bo mi dzidziuś w hormonach miesza - znaczy rośnie". Można narzekać, można dziękować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się z tym, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Tylko właśnie to od kobiet z fizycznie zdrową ciążą wymaga się, by absolutnie nie narzekały, a były wdzięczne za to, że paskudnie się czują. Pewnie gdybym była w Twojej sytuacji miałabym podobne podejście. Cieszę się ciążą, cieszę się dzieckiem, które ma się narodzić, ale kurka nie potrafię się cieszyć z podłego samopoczucia choćby z jednego powodu - mam 2 córkę, która nie rozumie dlaczego mama non stop źle się czuje i dlaczego znów nie idziemy na spacer. Swoją drogą, kiedyś od kobiety, która była w bardzo podobnej sytuacji, co Ty dostałam wiadomość, że ona na moim miejscu nie byłaby taka pewna ciąży i dziecka. Wyvhhodzi na to, że jak się cieszysz ciążą to jest źle, jak narzekasz na złe samopoczucie też źle. Nikomu nie dogodzisz;)

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Powodzenia, oby wszystko Ci się dobrze ułożyło :) W temacie ciężko mi się wypowiedzieć, bo moją pierwszą ciążę przechodziłam tak jakbym wcale w niej nie była ;) Jedynie brzuch mi rósł...mimo wszystko mam nadzieję, że będzie u Ciebie tylko lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. To ja miałam/mam lepiej ;) Teraz jestem w 14 tc, lekkie mdłości pojawiły mi sie ok 8tc ale teraz są jeszcze rzadsze. Ciekawe jest to że mimo mdłości musiałam coś zjeść, zwykle coś o ostrym wyraźnym smaku najczęściej kwaśnym. Dla zdrowia zwiększyłam ilość owoców i raz wtyg wciągam jednodniowy sok z greyphruta a raz marchewkowy :) Z niezdrowych rzeczy pozwalam sobie na solone chipsy :) i troche czekolady... nie wiem jak będzie mam nadzieję że dużo nie przytyję :) To mój blog www.takikaprys.blox.pl pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz nie będący obelgą dla mnie i moich czytelników jest mile widziany. Zostaw po sobie dobre wspomnienie:)

Dziękuję:)

AddThis