Rodzeństwo przy porodzie?

Kiedy zaszłam w drugą ciążę nawet nie myślałam o tym, że Hania mogłaby uczestniczyć w porodzie. Zaczęliśmy się zastanawiać ze Ślubnym jak tutaj rozwiążemy problem opieki dla Hani, ale jak to zwykle bywa w takich momentach, sytuacja powoli zaczęła klarować się sama. Gdzieś pomiędzy wspomnieniami pierwszego porodu, a szukaniem informacji o ciąży i porodach w Anglii przyszłą myśl o porodzie domowym. Ale nawet wtedy przez myśl mi jeszcze nie przeszło, że Hania miałaby zostać z nami... Do czasu w którym, podczas wertowania stron poświęconych porodom domowym trafiłam na filmy z tychże, a tam obok rodziców i położnych - dzieci. W różnym wieku. Od dwuletnich brzdąców po nastolatki...



Zaczęłam się mocno zastanawiać nad sensem i słusznością obecności tych młodszych przy czymś, co choć piękne i naturalne, to bywa i traumatyczne. Wtedy też zaczęłam przegrzebywać internet w poszukiwaniu informacji.

W Polsce sam poród domowy jest nadal taką rzadkością, że do tej pory wzbudza kontrowersje. Nie wspominając już o tym, by miały w nim uczestniczyć dzieci. Tutaj w Anglii, w Stanach, czy w krajach norweskich, gdzie porody domowe są częściej spotykane, obecność rodzeństwa nikogo nie szokuje. A przynajmniej niewielu.

Im więcej czytałam, tym bardziej uświadamiałam się w przekonaniu, że to jest to! Pomijając już fakt, jak bardzo ten pomysł wpisuje się w rodzicielstwo bliskości, to uważam, że takie przeżycie może być czymś niesamowitym. Oczywiście jeśli dziecko samo chce i zostanie do tego odpowiednio przygotowane.

Tak więc odbyłam z Hanią serię poważnych rozmów, razem oglądałyśmy wybrane wcześniej przeze mnie filmy pokazujące narodziny takie, jakimi są, ale zdecydowanie spokojne i bez traumatycznych doznań. Wychodzę bowiem z założenia, że jeśli coś idzie nie tak, dziecko powinno być pod czyjąś opieką, nie wszystko bowiem jest w stanie zrozumieć, a i my nie jesteśmy w stanie przygotować pociechy na każdą ewentualność.

W zrozumieniu tego, jak wygląda poród domowy pomogła nam cudowna książka Hello Baby, którą omawiamy po polsku, tak by wynieść z niej jak najwięcej. Natomiast szereg porad znalezionych w artykułach i zagranicznych blogach pomogły nam przygotować na to, co może się dziać w trakcie porodu.
















Hania wie, że przy porodzie kobiety pokrzykują, jęczą, krzyczą i głośno oddychają. Wie, że to pomaga się urodzić dziecku. Razem ćwiczymy ryczenie lwa czy niedźwiedzia i naśladujemy jęki rodzących pań, co przyznam jest niezłą zabawą i dla mnie. W dodatku pozwala mi "wrzucić na luz" ;). Nie okłamywałam jej, że nie będzie mnie wtedy bolało, zapewniałam jednak, że będę bezpieczna i nie będę cierpiała. Nie ukrywałam, że może pojawić się dużo krwi i że to też jest normalne. Ona wie, że tak po prostu bywa przy porodach.

Całą ciążę towarzyszyła mi podczas wizyt i na badaniach USG. Bardziej niż Ślubny czuła ruchy brata i całą ciążę okazywała niesamowite zainteresowanie względem powiększającego się brzucha i jego lokatora. Doskonale wie co to pępowina i w jaki sposób dziecko wychodzi z brzucha mamy, wie też, że dziecko nie bierze się z kapusty, a z "cząstki mamy i cząstki taty". Taka wiedza na razie jej wystarczy, nie zagłębiamy się dalej ;)

To wszystko jest jednak na razie tylko teorią. Nie upieramy się i nie naciskamy na nią w żaden sposób. Chcemy by była to jej decyzja, mimo, że ma trochę ponad 2,5 roku. Mamy w zanadrzu awaryjne rozwiązania na wypadek gdyby poród zaczął się zanim przylecą moi rodzice (którzy mają czuwać nad Hanią i tłumaczyć jej na bieżąco co się dzieje), na wypadek transferu do szpitala, czy na wypadek, w którym Hania stwierdzi, że to jednak nie dla niej. Bo pomimo moich starań nie mam pewności, co się wydarzy ani jak zareaguje Hania...

Niezmiernie jestem ciekawa Waszych opinii, zanim jednak zabierzecie się do komentowania, obejrzyjcie proszę te filmy :) Ja się popłakałam:)







Na koniec koniecznie zerknijcie TUTAJ. Ile razy wchodzę na tą stronę wzruszam się do łez...Znajdziecie tu też zdjęcia porodów prawdziwie rodzinnych.



9 komentarzy:

  1. Mimo tego, co napisalas, az ciarki mnie przeszly na mysl, ze moje 2,5 - letnie dziecko mogloby uczestniczyc w porodzie domowym. Pewnie znasz swoje dziecko i jego mozliwosci, ale przeciez nie jestes w stanie kontrolowac jej emocji i tego, co bedzie czula i co zapamieta z tego co zobaczy...Oczywiscie nie potepiam Cie, ale chyba generalnie mam inne podejscie do tematu porodu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy znam swoje dziecko... No znam, ale mimo tego i mimo przygotowań nie jestem w stanie przewidzieć jej reakcji. Podczas porodu nie będę w stanie skupić się na niej i byłoby to też niebezpieczne. Dlatego jeśli poród zacznie się przed przylotem moich rodziców, Hania zostanie "oddelegowana" bo nie mamy tutaj nikogo, kto mógłby poświęcić np. całą noc na siedzenie u nas z Hanią. Jeśli poród zacznie się podczas pobytu rodziców, Hania zostanie w domu i będzie mogła uczestniczyć na tyle, na ile sama zechce, bo będzie miała opiekę i kogoś, kto ją wesprze i wytłumaczy, albo w razie czego zabierze i czymś zajmie:)

      Fajnie, że dzielisz się swoimi przemyśleniami:)

      Usuń
  2. A ja uważam, że to super pomysł. :) Filmy są wzruszające ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie zdecydowałabym się na poród domowy ze strachu, a syna przy sobie tez bym wtedy nie chciała mieć, bo by mnie na śmierć zagadał. Ja w ogóle teraz się zastanawiam, czy chciałabym mieć przy sobie męża w takiej chwili, choć podczas ciąży nie wyobrażałam sobie żebym mogła rodzic sama. Miałam cc wiec i tak nie było wyboru, ale gdybym teraz była w ciąży to nie zdecydowałabym się ani na poród w domu, ani na poród w obecności dziecka, bo chciałabym mieć poczucie spokoju i bezpieczeństwa. W domu, przy dziecku nie mogłabym sie skopić na tym co trzeba. Ale nie uważam, że to coś strasznego. Jeśli to odpowiada samej rodzącej, to czemu nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahah:) z tym zagadaniem na śmierć to mnie rozbroiłaś:) No w takim wypadku lepiej jak dziecko jest u kogoś:) Z resztą ZAWSZE, nawet w przypadku porodu domowego czy rodzinnego (w sensie z udziałem dzieci) trzeba mieć kogoś trzeciego do opieki;)

      Usuń
    2. No wiesz... Jak się lubi ciszę, a trafiasz na okaz który mówi non stop, czasem tylko po to aby zabic ciszę, to można dostać kręćka i to nie będąc w trakcie porodu, tylko tak normalnie i zwyczajnie.:-p

      Usuń
  4. Wiem, że to marne porównanie... ale tak jak uwielbiam biegać SAMA, ćwiczyć SAMA bez Dziecka. Tak nie wyobrażam sobie porodu w obecności Córki. To dla mnie dodatkowy stres a nie poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Inną kwestią jest taka, że w moim przypadku nie wyobrażam sobie porodu w domu, bo przy moich bólach krzyżowych zzo to "must have" ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wyobrażam sobie porodu bez Córki! Też miała ponad 2,5 roku :) Podczas skurczy pierwszej fazy przy wschodzie słońca przyszła do łóżka bym ją nakarmiła piersią - całą ciążę karmiłyśmy się. Pojęcia nie miałam, że to zniweluje siłę skurczy tak, że byłam bardzo zrelaksowana i drzemałam. Potem jak najstarszy syn zaczął się wybierać do szkoły ja pomknęłam do łazienki się umyć i jak wróciłam, to już czułam, że to parte nadeszły. Przebrałam się w kreację porodową, rozpuściłam włosy i zajęłam tę samę pozycję co przy porodzie Córki - klęczałam, a łokcie miałam na łóżku, tak, że byłam twarzą w twarz z moją osobistą małą asystentką od porodu ;) która się właśnie obudziła. Między czasie przyjechała wspaniała położna ze Stowarzyszenia Dobrze Urodzeni i z tyłu również byłam "asekurowana" :) Najstarszy syn jeszcze przed wyjściem do szkoły podał mi szklankę wody, średni zanim wyszedł do przedszkola zdążył zobaczyć najmłodszego też, ale podczas partych to oni byli zajęci sobą. Córka jest bardzo dumna, że mamusi "pomogła" rodzić, chwalę Ją za to często, a najmłodsze nasz Szczęście urodziło się w czepku i lotosowo :) i w dacie urodzenia i godzinie ma pełno siódemek hehe

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz nie będący obelgą dla mnie i moich czytelników jest mile widziany. Zostaw po sobie dobre wspomnienie:)

Dziękuję:)

AddThis