Kilka przemysleń o wychowaniu...

Dziś miało być o czymś innym...Choć temat pokrewny. 
Chciałam się podzielić moimi spostrzeżeniami na temat wychowania i bicia po lekturze posta u Potwory.

Czy rodzice powinni się wtrącać w sprawy dzieci?
Są dwie szkoły.
Jedna nakazuje, druga zakazuje. A rodzice głupieją...

To jak w końcu reagować jak ktoś leje moje dziecko czy nie...

REAGOWAĆ! Zawsze i wszędzie gdy dziecku dzieje sie krzywda REAGOWAĆ!

ALE...

Nie koniecznie lecąc do dyrekcji placówki, rodziców agresora czy jego samego po drodze gubiąc buty i  wymachując rękoma w geście groźby...

Z dzieckiem trzeba porozmawiać, usłyszeć co czuło i co czuje teraz, wytłumaczyć na spokojnie i co najważniejsze dowiedzieć się CZEGO DZIECKO OD NAS OCZEKUJE W TEJ SYTUACJI. Bo może poradzi sobie samo i tylko odczuwało potrzebę wygadania się. Bo może właśnie kompletnie nie wie jak się zachować i oczekuje wsparcia....

Nie koniecznie trzeba od razu nakłaniać do lania w odwecie. Można przecież  podsunąć wszelkie możliwe rozwiązania - powiedzenie nauczycielce, ignorowanie agresora, czy też właśnie oddanie mu. Czasem też konieczne jest porozmawianie z agresorem i jego rodzicami. Rodzice mogą nawet nie wiedzieć, że ich dziecko bije.

Dlaczego dzieci biją?

Nie tylko dlatego, że taki wzorzec wyniosły z domu...

- to często jest rozwojowe - dziecko testuje ile mu wolno, jakie są granice innych

-może czują się zagrożone, bo nie mają poczucia bezpieczeństwa w domu, bo przechodzą ciężki dla nich okres, np ogromny stres związany z przeprowadzką, pojawieniem się nowego członka rodziny - powody mogą być różne...

-wzorzec bicia mogły wynieść z podwórka

Powodów jest wiele, ale jedno jest pewne - DZIECI, KTÓRYCH POTRZEBY SĄ ZASPOKOJONE NIE BIJĄ. Chodzi o potrzeby akceptacji, bezpieczeństwa, miłości, które POWINIEN zaspokoić dom rodzinny.

Co do poczucia niesprawiedliwości...

Nie każde dziecko ma pozucie niesprawiedliwości. Jeśli dziecko doświadczyło bicia w rodzinie może mieć utrwalony wzorzec i uzna za normę lanie przez równieśnika. Będzie myślało o sobie jak o kimś gorszym, kogo bić należy - czyli to, o czym napisała Potwora. Dlatego rodzice muszą zawsze reagowwać na krzywdę dziecka.

Nigdy nie spotkałam się, żeby uderzone dziecko, które wie, że bicie jest złe czuło satysfakcję, bo ono postąpiło dobrze, a agresor źle (taki wniosek również znajdziecie w tekście i komentarzach). O żadnej satysfakcji moralnej tu nie można mówić!

Dla przykładu: Czy zgwałcona kobieta może odczuwać satysfakcję moralną, bo to gwałciciel źle postąpił?

To drastyczny aczkolwiek analogiczny przykład. Ani bić, ani gwałcić nie wolno. I jedno i drugie jest wbrew zasadom i prawu...

Słowo na koniec...

Reagujcie zawsze kiedy dzieciom dzieje się krzywda, ale reagujcie mądrze. Jeśli nie wiecie jak skonsultujcie się z psychologiem, pedagogiem, poczytajcie książki - nie ma w tym nic złego. Nikt z nas nie urodził się Alfą i Omegą. Wielu z nas dźwiga brzemię wychowania przez własnych rodziców. NIE BÓJCIE SIĘ PYTAĆ!


I know the text should be also in English, I'll do my best to translate it but simply have no time now... So please forgive me:)


Przypominam również o licytacji na trzecia dawkę chemii dla Szymonka!





Anjamit

11 komentarzy:

  1. Dobry temat. I ważny. Chciałabym, by temat bicia nas nigdy nie dotknął. Póki Synek jest mały to jest chroniony przeze mnie... ale co będzie gdy pójdzie do przedszkola? szkoły? Nie zawsze będę mogła go obronić. Trzeba wiedzieć, co robić w takiej sytuacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego się niestety nie da uniknąć...Też bym chciała, ale się nie da. Masz rację trzeba wiedzieć co robić w takiej sytuacji i to trzeba wiedzieć zanim takie sytuacje się wydarzą.

      Usuń
  2. Fajny temat... Czytając to co napisałaś stwierdziłam że całkiem nieźle radzę sobie z wychowaniem. Może też dużo dały mi studia pedagogiczne, może w pewnym sensie własne dzieciństwo... Pewnie znajdzie sie coś czego nie wiem,ale ogólnie jestem zadowolona. Ostatnio moja przyjaciółka,która jest z nami od czasu do czasu powiedziała,że jej sie podoba moje wychowanie... Jest to miłe i budujące :-)
    A wracając do tematu - dziś na placu zabaw miałam właśnie taką sytuacje gdzie dwóch chłopców nie pozwoliło mojej Mai przejść przez drabinki - zaczęli krzyczeć "idź stad" i ja popchneli.Ja niewiele myśląc podeszłam i na spokojnie powiedziałam im żeby tak nie robili,bo to nie jest miłe i że plac zabaw jest dla wszystkich dzieci i wszyscy mogą się tu bawić. Przepuścili ja i po chwili wszyscy bawili sie razem i bez złości,krzyków czy nerwów. Aniu znasz mnie i wiesz,że czasami mi nerwy puszczają, ale od jakiegoś czasu staram się być jeszcze bardziej spokojna,bo wiem ze spokojem możemy osiągnąć więcej...
    Na tym placu była też pewna kobieta z synkiem, ten chłopczyk był bardzo nie grzeczny, krzyczał,wszystkich pouczał i w pewnym momencie kręcił sie z innymi chłopcami(starszymi)na karuzeli i jeden z nich zaczął kręcić bardzo mocno,po czym matka tego małego chłopca podeszła i zaczęła wrzeszczeć i szarpać tego starszego chłopca krzycząc "czy ty do cholery nie rozumiesz ze on jest mały i może spaść... Byłam w szoku i uważam,ze tej kobiecie przydałby się dobry psycholog... A można było to rozwiązać delikatnie i bezproblemowo... Prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie słowa są zawsze budujące:) I dobrze, że zareagowałaś, bo Maja przecież jest mała i nie zadba o pewne rzeczy - od tego ma Was. A co do tej kobiety......szkoda gadać...

      Usuń
  3. Masz rację. Trzeba mądrze wybrać co zrobić. Tylko że czasem mogą ponieść nerwy, czy coś... Różne rzeczy się zdarzają.
    Do tej pory pamiętam poczucie niesprawiedliwości kiedy mama kazała bratu przepraszać kolegę, który go pobił.
    Także wszystko się sprowadza do tego, co pokażemy dziecku. Co zrobić, jak się zachować...
    Nie wiem jak mi wyjdzie wychowywanie Młodego, mam nadzieję że dobrze i że będzie umiał zadbać o siebie. Pożyjemy, zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj oczywiście, że nerwy puszczają. Rozumiem to uczucie, a jak musiał się czuć Twój brat? Najgorsze jest to, że to zostaje w pamięci.

      Zgadzam się z Tobą. Wszystko zależy od tego co dzieciom pokażemy, w końcu od nas się uczą zachowań społecznych.

      A o Młodego się nie martw na zaps:)

      Usuń
  4. wszystko pieknie jak dziecko jest większe co jeśli mowa o dwulatkach a zwlaszcza o jednym ktory obrał sobie Maję za worek treningowy, wszystko wobec tego malca zawodzi... najgorsze że im większy tym agresja sie nasila... obecnie mamy odwyk 2 tyg...

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Odwyk" to najlepsze co można zrobić. Poza tym kiedy widzicie, czy widzisz, że młody leje Majkę, to delikatnie ale stanowczo przenieś go w inne miejsce. Możesz też przy nim tłumaczyć Mai, że może się z nim nie bawić jeśli on się tak zachowuje. Wiem, że to trudne. Jedyne co możecie teraz zrobić to ograniczenie kontaktów do minimum albo ich zaprzestanie.

      Próbowałaś jemu powiedzieć, że nie życzysz sobie żeby bił Maję? Takim stanowczym, nawet surowym głosem? Może to pomoże....

      Masz jakieś podejrzenia skąd u niego takie zachowanie?

      Usuń
  5. do niego nic nie dociera, wzrok ma rozbiegany- zero koncentracji, myślę że rodzice nie rozmawiaja z nim wogule oprocz chwil w których cos zbroił- smutne strasznie, zresztą nie mi osądzć :( Jednak dziecko z którym rodzic "pracuje", bawi się, czyta, rozmawia w wieku dwóch lat powinno znać podstawowe komunikaty... najlepsze jest stwierdzenie rodziców - bo on tak ma...!
    cóż nikt za nich nie wychowa ich dziecka:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cięzko coś powiedzieć, bo nie znam ani dziecka ani rodziców. Fakt bezsprzeczny - z dzieckiem trzeba "pracować". Inna rzecza jest to, że może on ma jakieś zaburzenia rozwojowe - to mogłoby wiele wytłumaczyć. A jak się do niego mówi, czy jak on coś próbuje zakomunikować to utrzymuje kontakt wzrokowy? Jeśli nie to moim zdaniem nadaje się do diagnozy, bo może mieć faktycznie jakies zaburzenia, których rodzice najzwyczajniej w świecie nie chcą zauważyć...

      Usuń
    2. ja tumaczac mu probowalam zlapac kontakt wzrokowy bezskutecznie, nie jestem wsatnie skupic Go na sobie, co w przypadku Majki jest proste, jesli on cos chce dobitnie się komunikuje, ale czy patrzy w oczy - nie zwrocilam uwagi szczerze, natomiast w przypadku odwrotnym nieslyszy... jestes niewidoczna ;-)

      Usuń

Każdy komentarz nie będący obelgą dla mnie i moich czytelników jest mile widziany. Zostaw po sobie dobre wspomnienie:)

Dziękuję:)

AddThis