Tym razem...

Pierwszą ciążą się cieszyłam. Była planowana i wówczas uważałam, że całkiem świadoma. Teraz dopiero, gdy jestem w drugiej ciąży widzę, że wtedy z Hanią, świadome było tylko poczęcie. Dopiero teraz przy drugiej ciąży mam świadomość tego, co mnie czeka i świadomość wyborów jakie będę musiała podjąć przed i po narodzinach drugiego dziecka.

I to jest piękne:)

Na dzień dzisiejszy, choć swoją wiedzę na ten temat dopiero buduję, wiem, że chcę urodzić w domu. I choć zdanie mogę jeszcze zmienić tysiąc razy, to na chwilę obecną poród domowy to coś, co naprawa mnie spokojem i entuzjazmem.

Wiem też, że decyzję o szczepieniach odłożę na później. Nie pozwolę drugiego dziecka zaszczepić w pierwszych dobach po porodzie. Potem zaszczepię tylko na to, co uważam za słuszne. Nawet jeśli w perspektywie czasu ma to oznaczać utrudniony dostęp do żłobka czy przedszkola.

Mam zamiar utrzymać laktację do momentu narodzin drugiego dziecka. Nie wiem czy mi się to uda, w pierwszej ciąży miałam problem ze skracającą się szyjką macicy, a ta skracała się bezobjawowo...Nie znaczy to, że w tej będzie tak samo...

Dalej będziemy używać tylko naturalnych kosmetyków, lub tych o naprawdę dobrym składzie. Dalej mam zamiar nosić w chuście, może tym razem więcej kangurować. Znów wrócą wielorazówki, choć Hania teraz jedzie na jednorazówkach (to długa historia). Znów do kąpieli maluszka będę dodawała swoje mleko i znów mleko będzie pierwszym lekiem na ewentualne odparzenia. Znów mam zamiar stosować masaż Shantala.

Tym razem też nie dam sobie wmówić kitów, że mam robić jak mi ktoś każe, że ciemieniucha bierze się z nieprawidłowej pielęgnacji, że trzeba przepajać dziecko od początku. Tym razem nie dam sobie wmówić, że po ukończeniu 4 miesiąca muszę podać kaszkę (chyba jedyna rzecz, której uległam i czego żałuję). Tym razem nie zacznę  rozszerzania diety od słoika.

Jest jedna rzecz, co do której mam wątpliwości. Wspólne spanie...

Uważam, że to coś pięknego i choć z jednej strony nie chciałabym pozbawiać maluszka tej bliskości, to z drugiej spanie w 6 na łóżku nawet King Size, będzie męczące. Czemu w 6? Bo nie sądzę, żeby Hania nagle zrezygnowała z nocnych wypraw do naszego łóżka, choć staramy się przyzwyczajać ją do własnego. 2 dorosłe osoby, jedna niespełna trzylatka, jedno niemowlę i dwa koty, które zrzucone z łóżka wracają jak bumerang to trochę za dużo:)

Taki jest plan, a jak będzie? Czas pokaże:)

53 komentarze:

  1. widać, że teraz bardziej świadomie wszystko widzisz, ale tak to jest, że nie da się wiedzieć wszystkiego odrazu:) ja myślałam, że wiem wszystko i dokładnie jak będę postępować, a i tak nie udało mi się uniknąć "dobrych rad", w które czasem wpadałam. Tez podałam kaszkę, ale szybko z tego zrezygnowałam:) było jeszcze kilka wpadek, ale obstaję przy swoim i staram nie dać się ogłupić:)) Tobie życzę zrealizowania wszystkich najlepszych dla Waszej rodziny celów:) a przede wszystkim na początek szczęśliwego rozwiązania w przyjaznej atmosferze, niezależnie od tego co wybierzesz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Oczywiście, że nie da się wiedzieć wszystkiego, dlatego uważam, że ogromną rolę odgrywa nie tyle otoczenie, które samo często ma błędne, przestarzałe informacje. Środowisko medyczne powinno informować o pewnych rzeczach. Zamiast dawać ulotki reklamujące badziew, powinni dawać rzeczowe informacje na temat karmienia piersią, rozszerzania diety (bynajmniej nie broszury wydawane przez producentrów kaszek i słoików) czy pielęgnacji w ogóle...Ale wiesz - to biznes:/

      Usuń
  2. Ten plan brzmi bardzo rozsadnie i przemyślanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak:) Już nawet wiem gdzie się udać jeśli moja położna odmówi porodu domowego;)

      Usuń
    2. Super! Zdawaj relacje, porody domiwe to marzenie wielu Polek! Ale wiele osób twierdzi nadal, że to głupota, narażanie siebie i dziecka. Nic bardziej mylnego... Im więcej głosów za, tym większa szansa, że ten rodzaj porodu zosranie wreszcie odczarowany i zaczniemy wracać do zdrowych źródeł :)

      Usuń
    3. Będą relacje i będą posty z konkretnymi informacjami:) Ale najpierw sama muszę się doedukować:D

      Usuń
  3. poród domowy - wielkie gratulacje, ja bym nie miała odwagi ;)
    też sobie czasami mysle, co będzie, jak będziemy mieć drugiego malucha. jak to będzie z tym spaniem? ciekawe czy Majka się wyprowadzi z naszego łożka kiedykolwiek ;)
    ze szczeionkami, to całkowicie Cię rozumiem. my mamy super pediatrę, ale ostatnio się pokłóciliśmy, bo Mała zbliża się do roczku i kazano nam się zapsać na szczepienie. powiedzieliśmy, że chcemy ominąć akurat tę szczepionkę i rozpętała się wielka awantura:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spanie chyba najbardziej mnie przeraża:) I co raz bardziej prawdziwe staje się powiedzenie "wyśpisz się po śmierci" ;)
      Czyżby chodziło o MMR?

      Usuń
    2. tak własnie mmr. Ty szczepiłaś Małą?

      Usuń
    3. Nie i na MMR nie zamierzam.

      Usuń
  4. Nie wyobrażam sobie porodu domowego. Nie chciałabym narażać siebie i dziecka... Miałam bardzo krótki poród,ale ciężki. W pewnym momencie brak tętna dziecka - gdzie został wezwany ordynator i wszyscy lekarze... A na koniec miałam tyle szycia,że w efekcie końcowym byłam w gorszym stanie niż po cesarskim cięciu... I nie położna mnie szyła - tylko lekarz! Sorki z całym szacunkiem nie wyobrażam sobie :-/ Może kiedyś zmienię zdanie,ale na dzień dzisiejszy...
    Powodzenia Aniu - oby to nie był zły wybór ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monia ja nie ryzykuję:) wystarczy poczytac:) w domu mam polazna tylko dla siebie i dzięki temu jest bezpieczniej. Wiele problemów mozna przewidziec w trakcie porodu zanim zaczna sie dziać, wtedy sie nie czeka do ostatniej chwili jak w szpitalu tylko od razu karetka. W szpitalach jest wieksze ryzyko powiklan i mowi o tym sama służba zdrowia. Bedr o tym jeszcze pisala:)

      Usuń
    2. Położna widzi z dużym wyprzedzeniem, ze poród nie przebiega prawidłowo. Badania wykazuja, że najbezpieczniejszymi porodami sa domowe. Im lepiej wyposazony szpital i im chętniej personel ingeruje w poród, tym większa jest szansa powstania koła zamachowego, napędzajacego kolejne ingerencje. Innymi słowy, ta sama kobieta rodzaca w domu ma wieksza szansę na naturalny poród bez ingerencji, a w szpitalu te szanse (u tej samej kobiety) spadaja!

      Usuń
    3. Dziewczyny, ja wszystko rozumiem, rozumiem, że komplikacje statystycznie mogą być naprawdę rzadkie ale.... nawet promil ryzyka mi wystarczy. Poza tym.... czy nie bierzecie pod uwagę, że dziecko może być poważnie chore, na jakąś rzadka chorobę, której nie widać na USG i która może wymagać natychmiastowej reakcji tuz po porodzie? Najgorszemu wrogowi tego nie życzę rzecz jasna ale... różnie jest w życiu. Czy znacie historię Laury, dziewczynki chorej na niezwykle rzadką chorobę klatwa Ondyny? Kilka minut po urodzeniu po prostu przestała oddychać. Obawiam się, że gdyby urodziła się w domu reanimacja metodą usta-usta mogłaby okazać się niewystarczająca do przyjazdu karetki. Przyszła na świat w szpitalu, na szczęście.
      http://www.kochamylaure.pl/category/w-moim-sercu/
      A położną własną można mieć i w szpitalu. Przy pierwszym porodzie zapłaciłam i miałam położną dla siebie, towarzyszyła mi cały czas, również potem na sali operacyjnej.

      Usuń
    4. Nessie dlatego właśnie przy planowaniu porodu domowego bierze sie pod uwage czas w jakim karetka jest w stanie dotrzec do domu i do szpitala, a położna musi być przygitowana na to, ze dziecko moze przestac oddychac i musi byc przygotowana do porodow rodzinnych. NIGDY nie bierze sie zwyklej poloznej, ktora nigdy nie odbierala porodow domowych. Wiesz, nie probuje Cię przekonac do słuszności mojego wyboru, bo tego trzeba chcieć, próbuję tylko powiedzieć, że zdecydowana większosc spoleczenstwa ma błędne przekonanie o porodach domowych i nie są one podparte żadnymi przypadkami tragicznych domowych porodów a jedynie zwykłymi obawami lub mitami:) wierz mi, że gdybym nie miała rzetelnych zródeł wiedzy, z których korzystam, nie ryzykowałabym. A mam i wiem, że nie ryzykuję:)

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. u nas wlasnie to ze starszak zaczal zzazdrosci ze brat dzieli z nami sypialnie a on nie i ze zaczal w nocy znow przychodzic zadecydowalo o szybkiej przeprowadzce mlodszego do wlasnego pokoju. mlodszy czesto nad ranem laduje unas i kiedy w lozku byl jeszcze starszy to bylo to dla maluszka niebezpieczne. starszy brat sie rzuca przez sen.
    porod domowy - ja bynigdy w zyciu nie ryzykowala, przy pierwszym dziecku wszystko szlo dobrze azi trach, cc i wyjecie dziecka w10 min od decyzji uratowalo mu zycie i zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uhuhu no to faktycznie w takiej sytuacji spanie dzieci razem jest ryzykowne. Dobrze, że się udało przeprowadzić młodszego do jego pokoiku:)

      Usuń
  6. Podoba mi się Twoje podejście :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie to:) No i takie komentarze podnoszą na duchu:D

      Usuń
  7. Grunt to mieć plan! Pamiętam, że jak tylko urodziłam i zawieźli mnie już na salę, w której miałam spędzić kolejne kilka dni wraz z innymi mamami i ich dziećmi byłam tak przerażona tym wszystkim, tak zielona, że już wtedy, parę godzin po porodzie, nie mogłam się doczekać kiedy będę rodzić drugie dziecko, kiedy to już nie będę pierworódką tylko doświadczoną matką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się. W szpitalu jeszcze tego tak nie odczułam, ale w domu? Przyjechaliśmy ze szpitala, postawiliśmy fotelik na kanapie i patrzyliśmy z mężem na Hankę zadając sobie pytanie - i co teraz? ;) Teraz tego już nie będzie:)

      Usuń
  8. Ooo nie, poród domowy - patrząc ze swojej perspektywy, to nie dla mnie... Zresztą chyba na drugi raz się nie zdecyduję na ciążę... a wędrówki nocne też u nas się dzieją co noc, z tym, że młodą wydelegowałam jakiś czas temu do swojego pokoju i uparcie odmawiam wpuszczenia do naszego łóżka. Jest narzekanie, czasem płacz, ale żywię nadzieję, że w końcu kiedyś wygram :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, z porodami domowymi jest tak, że nie każda kobieta może rodzic w domu. Jest szereg przeciwwskazań i jeśli u mnie będą jakieś, to nie podejmę ryzyka za wszelką cenę. Ja w tym tygodniu się poddałam, ale to dlatego, że autentycznie nie mam siły biegać do łóżka Hani, a mąż wstaje o 4 rano... wróce do tego jak stanę na nogi:)

      Usuń
  9. Jak napisałaś o 6 w łóżku to pomyślałam, ze zaraz oświadczysz nam, ze to ciąża bliźniacza.
    Budujące jest dla mnie to, że ta druga ciąża jest bardziej świadoma... i wychowanie. Tego będę się trzymać zachodząc w kolejną ciążę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Tobie, że od początku się zastanawiam What if.... nie wiem czy chciałabym bliźniaki. Tzn wróć - to kwestia obawy o to czy dam radę ja i czy wówczas finansowo podołamy. Dlatego mam nadzieję, że to jednak będzie pojedyncza ciąża. A jeśli jednak - to będziemy kochać i wspierać:)

      Usuń
  10. Przede wszystkim gratulacje!!!! Plan jest super, trzymam kciuki za realizację. U nas problem spania roziązało przysunięte do naszego łóżka łóżeczko ze zdjętą ścianką. Sypia w nim starszak. Zdarzało się w pierwszych 3 miesiącach życia Gusi, że sypiała obok swojego 2,5 letniego brata i on, tak jak dorośli, jakoś zdawał sobie sprawę z tego, ze obok śpi maluch - nigdy się na niej nie kładł, nie wierzgał, ani razu jej nie obudził.To tak kontra głosom, ze to niebezpieczne, choć pewnie zależy od dziecka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Gosiu:D
      Ja myślałam właśnie o przysunięciu łóżeczka albo kupieniu tej przystawki. Problem w tym, że średnio mamy miejsce w sypialni:/ Chyba, że uda nam się wymyślić jakieś sensowne przemeblowanie:D

      Usuń
  11. Marzę, by zajść w ciążę i wiesz, mogłabym to ja napisać to wszystko, łącznie ze wspólnym spaniem, pozytywnym nastawieniem do porodu domowego, a to, jak długą drogę przeszłam w budowaniu swojej świadomości macierzyńsko-porodowej najlepiej podkreśla to, że przy swoim ewentualnym nastepnym porodzie ja prawdopodobnie będę już (chciałabym i się staram być) doulą. Też mi się wydawało, że wiem wszystko, dziś widzę, że nie wiedziałam nic.. i nie chodzi o to, że nie wiedziałam, jak cholernie boli poród (bo nie bolał), ale tak naprawdę w praktyce nie wiedziałam nic o naszych prawach, o mleku, o zdrowym trybie życia, o zwyczajach na oddziale poporodowym. Poród domowy jawił mi się jako dzieło szatana i dlatego doskonale rozumiem osoby, które go krytykują- ich niechęć wynika głównie z niewiedzy.

    Trochę masz szczęście, że będziesz rodzić w kraju, w którym home birth to norma. To jednak wiele ułatwia :) Ja nie wiem, czy zdecydowałabym się na tę opcję, ale skoro w ogóle dopuszczam taką możliwośc, to już jest ogromna różnica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przeczytałam Twój komentarz to omal z wrażenia ze stołka nie spadłam:D CUDOWNIE:))) Mnie doulowanie przeszło przez myśl jak jeszcze w Polsce byliśmy, ale musiałam odłożyć myśli o tym. Nie wiem czy kiedyś wróce do tematu, ale Tobie kibicuję z całego serca:))) i mam nadzieję, że prędko doczekasz się drugiej kruszyny:)

      Trzymam kciuki:*

      Usuń
    2. Tak, jak Ci napisałam- również mam taką nadzieję :)) I jeszcze jedno- ależ Ci się tu komentarzy nazbierało! No, no no!

      Usuń
    3. Trzymaj kciuki:))) dobry temat, to i komentarze się posypały:p

      Usuń
  12. Dobry plan to połowa sukcesu. Ja też w drugiej ciaży byłam bardziej świadoma i wiedziałam już przynajmniej jakich błędów nie chcę powtórzyć. I przede wszystkim stałam się całkowicie głucha na "dobre rady" i wszyscy na tm skorzystaliśmy, a najbardziej moje nerwy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest własnie ból pierwszego dziecka - rodzice są bombardowani dobrymi radami i nie otrzymują żadnego wotum zaufania ze strony otoczenia. W takiej sytuacji nie trudno o popełnianie błędów:/

      Usuń
  13. Teraz, kiedy wiem, jak wyglądał mój pierwszy poród chciałabym urodzić w domu. Z drugiej strony trochę mnie to przeraża. Dużo rzeczy, o których piszesz będę dopiero wprowadzać przy drugim dziecku, ale racja - jest się dużo mądrzejszym. Moje pierwsze postanowienie to nie słuchać nikogo - oprócz siebie i dziecka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Będę jeszcze pisała o porodach domowych, bo to też dla mnie będzie sposób przyswojenia wiedzy:D Ja też mam pewne obawy, ale wynikaja one ze stosunkowo niewielkiej wiedzy:) A postanowienie masz dobre:D Jego się trzymaj! :)

      Usuń
  14. Sorki, że się wtrącam, ale koty mają zaklepane miejsce w łóżku, a dziecko nie? No kurczę, całą resztą pokazujesz, jak blisko potrzeb swojego dziecka jesteś, a tu taki zonk… Poród domowy to ideał. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz... jak mi dasz jakąś złotą radę jak się pozbyć natrętnych kotów z łóżka, to będę wdzięczna:) Zrzucanie nie pomaga. Pozatym, koty w większości śpią w nogach - kiepskie miejsce dla dziecka;)

      Usuń
  15. Dobre :) Ja dostawiłam małe łóżeczko na równi z dużym - to poszerzenie łóżka. Poza tym, jak karmisz piersią na życzenie, to nawet żebyś była siłaczką, 40 razy w ciągu nocy nie będziesz dziecka odkładać do innego łóżka, bo umrzesz ze zmęczenia. A na kotach niestety się nie znam. Wiem, jak psa zdetronizować, bo kiedyś to zrobiłam. Wiem, że koty są trudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez o tym myślałam, ale potem uzmysłowiłam sobie, że nie mamy miejsca koło łóżka:/ Może jakimś cudem uda się nam wcisnąć kosz mojżeszowy. Będziemy kombinować, a ja nie wiem czemu ale mam znów tą nadzieję, że może akurat to będzie maluszek, który będzie wolał własne łóżko, bo takie też się zdarzają;)

      O odkładaniu do łóżka coś wiem;) Dlatego też Hanka od chyba 2 tygodnia życia śpi z nami:P

      Usuń
    2. Mam w domu 2-miesieczne bliznieta i nie wyobrazam sobie, zeby spali z nami :) Musza spac w osobnym lozeczku i jakos swietnie daja sobie rade :) Wstaje do nich co okolo 3 godziny, karmie butelka moje odciagniete mleko, odkladam do lozeczka i oni spokojnie spa dalej. Da sie bez krzywdy dla dziecka? Da :) No i nie ma tragedii jak nasz starszak czasem nam w nocy wparuje do lozka :)

      Usuń
  16. Aniu trzymam kciuki za Twój poród domowy! Mój po części przebiegał w domu: skurcze łagodziłam siedząc sobie w wannie, obok siedział mąż, na kibelku postawiliśmy laptopa i oglądaliśmy któryś tam sezon "Breaking Bad" (tak, przy porodzie oglądałam serial o narkotykach ;) Mąż zrobił kolację i przyjechałam do szpitala gotowa już tylko "wycisnąć" moją kruszynkę. Położna na wejście powiedziała, że następne spokojnie urodzę w domu i jeżeli taka okazja się zdarzy to poważnie się nad tym zastanowię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta cudownie:))))) ale mnie na duchu podniosłaś:) bo choć wiem, że porody domowe są tu poniekąd normą, to wiem też, że czasem NHS robi problemy. We wtorek widzę się z położną to będę wiedziała więcej:) A Breaking Bad rozważam, bo zaczęłam a nie dokończyłam, a chwilowo nie mam siły na nic, ani ochoty:/

      Usuń
  17. Po pierwsze - gratulacje! Po drugie - dzieki za informacje za uzycie mleka z piersi na odparzenia, bo mam problem z takowym u jednego z maluszkow, a zadne masci nie daja rady. Choc inne mialam priorytety zwiazane z ciaza i macierzynstwem, to widze, ze laczy nas to, ze wyznajemy zasade macierzynstwa intuicyjnego. Moja nie pozwolilaby mi na porod domowy, ale skoro Tobie to odpowiada to "go for it!" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Z tym mlekiem na odparzenia to jest tak, że u nas działa teraz, ale jak mała była zupełnie maleńka to nie pomagało, bo jak się okazało, miała wyprzenia a nie odparzenia. Jest cała masa rzeczy, na które można stosować mleko:D Intuicja jest ważna, ale najlepiej jak do tego jest jeszcze choć trochę podparta wiedzą:) Ja miałam to szczęście trafić na bardzo mądre kobiety:)

      Usuń
    2. http://www.ziololek.pl/strefa-wiedzy/artykul/12

      To tak jak odparzenie, tylko gorzej się leczy i robią się ranki, takie jakby nadżerki - masakra jednym słowem...

      Usuń
    3. No wlasnie u nas chyba to niestety...Jak sobie z tym poradzilas?

      Usuń
    4. Bepanthen, moje mleko, wietrzenie pupy co chwila, częste zmiany pieluchy i sprawdzanie pieluszki po każdym bąku, bo u nas to było powodowane ( pewnie jak i w większości przypadków) nie do końca wyrobionymi zwieraczami i młoda popuszczała kupkę z każdym bąkiem. Czasem myśleliśmy, że jest ok, bo pielucha była sucha, a okazywało się, że kleks zostawał między pośladkami:\

      Współczuję sytuacji i mam nadzieję, że prędko minie. Ile ma maluszek? To mija z czasem:)

      Usuń
  18. podoba mi się Toje podejści, myślę że poród domowy może być cudownym doświadczeniem, karmienie i noszenie też popieram, chociaż mój WIt nie dał się zachustować

    PS dzięki za torbę z energią :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Cieszę się, że torba dotarła:) mam nadzieję, że się podoba i że będzie służyła:)
      Hanka dała się zachustować i to był strzał w setkę, zobaczymy jak będzie z tym maluszkiem, bo może wywinąć mi numer i chustę zawieszę jeno na wieszaku:P

      Usuń
  19. Ja marzyłam o porodzie w domu :) Niestety w pierwszym przypadku było to niemożliwe ze względu na rozmiary synka, a teraz, z dwójką, w ogóle nie wchodzi to w grę. Będę trzymać kciuki za powodzenie Twoich planów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że Tobie się nie udało, ale tak - duże dziecko może być przeciwwskazaniem a ciąża bliźniacza jest bezwzględnym niby, choć to pewnie kwestia indywidualna w dużej mierze i podejście położnej:)

      Trzymam za Was nieustająco kciuki:)

      Usuń

Każdy komentarz nie będący obelgą dla mnie i moich czytelników jest mile widziany. Zostaw po sobie dobre wspomnienie:)

Dziękuję:)

AddThis